
Troszkę mi się nic nie chce. Nie po polskiemu?? Eeee... tam.
Poszperałam dzisiaj trochę w zdjęciach. Stwierdziłam, że trzeba powrzucać jakieś znowu tutaj. Dawno nic z biżu nie robiłam. Zadziubdziałam się w serweteczki.
A to, że nic mi się nie chce, to moja wina chyba. Muszę się pozytywnie nastawiać, motywować do pracy. Jakiejkolwiek.

Troszkę źle na mnie wpływa ta jesienna aura. Dziś od rana mam przeogromny ból głoyw. Siadłam na hwilę do szydełka, ale nie byłam w stanie. Książka też nie, praca tym bardziej. Tutaj też nie powinno mnie być, bo czuję, ze zaraz wypadną mi oczy. Trzeba chyba iść spać... Tylko że dość wcześnie jest... może za wcześnie, co? Takie am dylematy, których tak naprawdę nie ma.

Ależ dzisiaj byłam wredna w szkole. Przepytałam prawie całą klasę. Mam nadzieję, że ich to czegoś nauczy. Nie lubię taka być. Jednakże czasami trzeba... konsekwencja... to takie ważne, a czasami takie trudne........
A w sobotę kolejny świetny koncert. "Misterium o Bogu ukrytym" - niesamowita sprawa. Dziękuję dzieciakom i nie tylko. Jesteście wspaniali!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz