Facebook

środa, 28 września 2011

Nuda

Hejo!
Nareszcie zebrałam się w sobie, by sfotografować to, co dostałam w wymiance:

Piękne, nieprawdaż? I naprawdę największe wrażenie zrobił na mnie wachlarz. Jest rewelacyjny, przepiękny!!!

A ja jestem teraz w trakcie robienia kocyka, ale ciiii....
Poza tym remont w domu się ciągnie niemiłosiernie - mam już serdecznie go dosyć. No le cóż można zrobić. Czekać. Oj, jakie to trudne.

Na studiach za to trzeba się cofnąć do dzieciństwa, wrócić do malowania farbami, rysowania itd... może być ciekawie. Poczekamy - zobaczymy.
Pozdrawiam, miłej nocy!

poniedziałek, 12 września 2011

Rada


Hej hej, jakoś odżyłam troszkę. Dzisiaj w szkole mieliśmy radę pedagogiczną. Przyznam się szczerze, ze trochę mnie wykańczają te nasiadówki. Szczególnie, ze gdyby tak zebrać do kupy co trzeba zrobić, to jakoś brakuje czasu na uczenie dzieciaków.
Porozsyłałam dziś trochę ofert koralikowych do sklepów - zobaczymy co z tego wyjdzie. Zawsze to jakaś motywacja do działania... Dwa sklepy odezwały się niemal natychmiast wykazując pewne zainteresowanie, w związku z czym rodzi się nadzieja.
Od piątku zarażona zostałam przez dorę herbatą z imbirem. O ile u niej przepyszna z sokiem malinowym, o tyle w domu z miodem anyżkowym. Pychotka... tylko miód się kończy ;( No nic, kupi się sok malinowy. A może ktoś gdzieś widział miód anyżkowy?
Nic to, na dziś pozdrawiam i dobrych znów życzę.

sobota, 10 września 2011

imbirowo...

Hej, Hej...
jakoś mija dzień za dniem, a ja nie umiem się ogarnąć, zorganizować, nawet żeby tu kilka słów napisać. Dzisiaj też już mi się strasznie nie chce, ale poświęcę się.
Szkoła ruszyła już pełną parą. W pewien sposób nawet cieszę sie z tego. Mam mniejsze poczucie lenistwa. Bo chociaz na kilka godzin idę do szkoły, do pracy. Dzieciaki póki co nie dały mi w kość... no może poza maluchami z 0 i 1, ale we wrześniu to standart. Mam nadzieję, że za miesiąc będą już bardziej ogarnięte. W zawodzie nauczyciela postanowienia noworoczne przypadaja na sierpień, przynajmniej u mnie. W tym roku postanowiłam, że wszystkie książki szkolne, podręczniki, poradniki, notatki itd zostają w szkole, w domu jest dom. Minął tydzień, a ja w swym postanowieniu wytrwałam. Jestem z siebie dumna.
Poza tym mam wrażenie, że zaczynam żyć od weekendu do weekendu. Od poniedziałku do piątku jest dzień świstaka. Mimo, że każdy niby inny, to mylą mi się, zlewaja w jedno i i tak mam poczucie, że każdy jest taki sam. Jedynie weekendy przynoszą pewne zmiany.
Jutro na ten przykład wybieram się na kiermasz biżuterii. Ciekawe co będzie pięknego. Zakupy na pewno będą, mam nadzieję, ze nie zbankrutuję. Z drugiej strony, szykujcie się na nowe biżu biżu...
No dobra, to ja pójdę już chyba spać............. zzzzzzzzzz...........