Facebook

niedziela, 8 lipca 2012

pracowita niedziela

Witajcie kochani!!
Znów burzowo. Oszaleć można. Upał-burza-upał-burza... kiedyś moja głowa pęknie..

Tymczasem mimo wszystko ciężko pracowałam (ale z przyjemnością). Skończyłam koc. W naszym małym mieszkanku nie mam go gdzie porządnie zaprezentować... No trudno, może obdarowana osoba zrobi lepsze zdjęcie. Póki co trzeba się zadowolić tym co jest.


Dosyć ciężki ten koc, bo zużyłam na niego chyba 12 motków włóczki, czyli 1,2 kg. Nie jestem pewna, bo nie liczyłam dokładnie, a po fakcie trudno dojść do ładu ile miałam na początku, a ile dokupiłam...


Skończyłam również kocyk z fioletowych "resztek". Piszę w cudzysłowie, bo było tego sporo na motkach. Kocyk ma wymiary ok 100x100 cm.


Poza tym wykończyłam kocyk, który zrobiłam już jakiś czas temu. Niby był skończony, ale czegoś mi brakowało.


Dorobiłam mu więc takie oto muszle.



I zaczynam już kolejny projekt - tym razem koc dla mnie. Wymyśliłam sobie kolorystykę fiolet, oliwka i morski. Kupiłam całkiem fajne włóczki, ale jak zaczęłam robić, to to jest jakieś takie... bure. Coś muszę pokombinować... Sama nie wiem co. Ale zdjęcia wstawię następnym razem. Może i Wy coś doradzicie...

Byłam dzisiaj na koncercie galowym festiwalu międzynarodowego "Z daleka i bliska". To akie spotkania z muzyką, tańcami ludowymi. Ja bardzo lubię ludowszczyznę. Zawsze się wzruszam na tych koncertach. Chociaż dzisiaj nie było moich ulubionych małych serbskich dzieci. One tak pięknie tańczą. Był za to zespół z Bułgarii, gdzie tancerze niemal nie dotykają podłogi - płyną w powietrzu...Jestem zauroczona.
Pozdrawiam serdecznie!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz